Makbet, po zabiciu Duncana i przejęciu władzy w Szkocji, staje się krwiożerczym, ogarniętym megalomanią tyranem. Z tego punktu widzenia, znaczna część jego upadku nastąpiła z własnej winy. Równocześnie jednak warto zadać sobie pytanie, czy mógł zapobiec swojemu haniebnemu końcowi.
Jedno z kluczowych pytań, na których opiera się Makbet, dotyczy idei losu. Ten motyw przeznaczenia można dostrzec w obrazie czarownic. Te, przepowiadając dojście Makbeta do władzy, przepowiadają również konkretne warunki, które przyniosą mu klęskę. Być może jeszcze bardziej uderzająca jest ich przepowiednia dla Banka, przodka samego Szekspira, króla Jakuba I. Biorąc pod uwagę tematykę proroctw i specyfikę niektórych z tych przepowiedni, można by argumentować, że samemu Makbetowi, po przejęciu władzy i uzurpacji tronu, był w istocie przeznaczony brutalny koniec.
Ostatecznie, czytając Makbeta, który zamordował Duncana i uzurpował sobie prawo do tronu, z perspektywy ówczesnego sposobu myślenia, staje się jasne, że sam Makbet stanowił siłę deprawującą cały porządek polityczny. W tamtym czasie, społeczeństwo i polityka opierały się na idei władzy królewskiej. Od niej zależał cały porządek społeczny. Należy też pamiętać o religijnych wpływach na władzę królewską. Czyniły one działania Makbeta jeszcze bardziej dotkliwymi, ukazując je również jako bunt przeciwko boskiemu i naturalnemu porządkowi. Również w tym sensie, zabijając swego władcę i zagarniając władzę dla siebie, przypieczętował swój upadek. W końcu naturalny porządek musi zostać przywrócony, a na tronie musi zasiąść prawowity władca.